|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Thomsonicus
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 748
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krasnystaw Płeć:
|
Wysłany: 11 Sie 2010 12:01 Temat postu: Wyjazd w góry - proponowane sierpień weekend któryś |
|
|
Troszkę grosza wpadło, to i pomysł żeby jeszcze raz zapakować na motor namiot i śmignąć na "głębokie południe" naszego kraju. Ja chętnie zaczepiłbym znów Solinę i śmignął południem może na Wieliczkę, a potem spowrotem przez Rzeszów.
W sumie coś ponad 800km trasy, czyli trzeba liczyć że 900km. Zaznaczam, że to propozycja tylko. Można by coś skrócić i np. śmignąć tylko na Solinę albo Krynicę-Zdrój i okolice.
Trasy jak ktoś chce to sobie może policzyć na [link widoczny dla zalogowanych]
Pogoda w piątek-sobota-niedziela ma być super, po 30 stopni i bez burz. Ostatnio sprawdziła się w 90% więc chyba można i tym razem zaufać.
DO:
POWRÓT:
Ostatnio zmieniony przez Thomsonicus dnia 12 Sie 2010 20:52 , w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
kubel
liga zajebistych
Dołączył: 24 Kwi 2010
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krasnystaw Płeć:
|
Wysłany: 11 Sie 2010 12:18 Temat postu: |
|
|
no raczej termin ci nie wyjdzie Tomasz bo lipiec nam juz w tym roku sie skonczyl;-) a jezeli chodzi ci o ten week nadchodzacy to ja nie moge niestety bo spadam na Moto GP do Brna.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Thomsonicus
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 748
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krasnystaw Płeć:
|
Wysłany: 12 Sie 2010 20:51 Temat postu: |
|
|
To myślcie nad terminami, bo w ten weekend to nie ma z kim jechać. Jak będę miał możliwość to olewam chmielaki i lecę jeśli będzie z kim. Myślcie, piszcie, kombinujcie. Niedługo pogoda się skiepści i nie będzie już tak wesoło.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Thomsonicus
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 748
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krasnystaw Płeć:
|
Wysłany: 16 Sie 2010 9:38 Temat postu: |
|
|
Jak do środy nic się nie urodzi ciekawego to zamykam sprawę wyjazdów na ten sezon. Kasa niestety bardziej potrzebna na wydatki codzienne.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Thomsonicus
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 748
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krasnystaw Płeć:
|
Wysłany: 17 Sie 2010 12:06 Temat postu: |
|
|
Coś się zadziało. BIG komibnuje żeby śmignąć najbliższy czwartek do niedzieli.
Znalazł pokoje 20zł osoba w miejscowości Obidowa, tam możnaby zrobić bazę.
Trasa proponowana I dzień
Krasnystaw -> Obidowa (baza) 429km
II dzień (Troche Słowacji)
Obidowa -> Stara Lubovna -> Lendak->Bukownia Tatrzańska->Zakopane->Obidowa (baza) 190km
III dzień (myśle że już byśmy mieli dość)
Obidowa -> Wieliczka-> Krasnystaw (najkrótsza drogą) 384km
wyszło 1003km jak się nie pomyliłem
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Thomsonicus
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 748
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krasnystaw Płeć:
|
Wysłany: 18 Sie 2010 21:17 Temat postu: |
|
|
wyjazd w piątek rano
I dzień - trasa do krynicy zdrój 335km 6 godzin
[link widoczny dla zalogowanych]
II dzień 240km, głównie po Słowacji 4 i pół godzinki
[link widoczny dla zalogowanych]
szkoda mi tam troszkę Popradu, gdzie jest WYJ^&* w kosmos aquapark z otwartymi basenami gdzie woda ma po 29'C i jest piękny widok na góry.
III dzień może pobujamy się po okolicy, grilek i ogólny lajcik
IV dzień powrót 330km
w sumie coś koło 1000km pewnie wyjdzie
edit: dowiedziałem się że na Słowacji motocykle nie potrzebują winiet (opłat za korzystanie z dróg)
Ostatnio zmieniony przez Thomsonicus dnia 18 Sie 2010 21:37 , w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
BIG
użytkownik
Dołączył: 27 Kwi 2010
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krasnystaw Płeć:
|
Wysłany: 19 Sie 2010 14:44 Temat postu: |
|
|
Gdyby ktoś się jeszcze zdecydował to dawajcie znać do mnie albo Tomka.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Thomsonicus
Administrator
Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 748
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Krasnystaw Płeć:
|
Wysłany: 24 Sie 2010 13:11 Temat postu: |
|
|
No i wyjazd "odbębniony". Właściwie to wróciliśmy już w niedzielę, ale jakoś po przejechaniu bagatela 1000 (tak, tysiąca!) kilometrów nie miałem weny twórczej aby coś napisać. Dziś już mogę
PIĄTEK
Wyjazd koło godz. 10 rano nie zapowiadał świetnej pogody - było mocno pochmurnie i zastanawialiśmy się czy za moment nie zacznie padać. Przed wyjazdem jeszcze szybki telefon do gościa który w Krynicy Zdrój wynajmuje pokoje i sytuacja malowała się tak że im będizemy wcześniej tym większa szansa na jakikolwiek pokój. Miejscowość typowo turystyczna i tyle - na weekend tysiące ludzi zajmują wszelkie dostępne kwatery. Ale gość zapewnił nas że coś taniego się znajdzie i tak.
OK, no to wyjazd. Trasa na Zamość i Biłgoraj bez niespodzianek; im dalej na południe tym pogoda była ładniejsza, potem nawet zrobiło się całkiem ciepło i słonko przygrzewało w kaski. Po przejechaniu 2/3 trasy było tankowanie i zaczęły się "dziwne" drogi - niby remontowane, niby nie ale leciało się całkiem w porządku. Dopiero później zaczęło się robić kiepsko. Wyjechawszy na drogę krajową ruch wzmógł się do tego stopnia że przez Jasło (raptem 5-7km) jechaliśmy z 20 minut. I tak lepiej od puszkarzy, bo ci to stali w korkach pewnie koło godziny albo dłużej. Trochę się tam zawiodłem na wyznaczonej trasie bo zakrętów brak, tylko ruch, ruch i przepychanie się na podwójnej ciągłej między auta. Lipa i tyle. Dopiero ostatni kilkudziesięciokilometrowy odcinek do Krynicy zrobił się fajny, było na czym zawiesić oko i zakrętów kilka.
Dojechaliśmy, wbiliśmy na kwaterę (taki ex-PTTK klocek za 30zł z TV co miał jeden program), zwiedziliśmy miasto, walnęliśmy trochę winka i poszliśmy spać oglądając w TVP1 film "Krwiożercza Małpa" hehe.
SOBOTA
Jako że poprzednia trasa była do bani postanowiliśmy się nie trzymać planu tylko improwizować. Pojechaliśmy w kierunku Muszyna, Stary Sącz, potem jakimiś dróżkami które ledwo było widać na mapie na Szczawnicę, następnie przejście graniczne w Łysej Polanie k/Zakopanego i powrót stroną Słowacką niedaleko granicy. Najfajniejsza była ta traska którą ledwo było widać na mapie, ludzie którzy mieszkali w tych miejscowościach jeździli praktycznie wyłącznie kabrioletami i mieli w cholerę siana... czyli Ursus C-330 + wóz z sianem z pola Gdzieniegdzie były fajne przystanki ze stoliczkami i widokami na góry (faajne), tylko trzeba było uważać na drogę bo czasem potrafiła się... skończyć. Ale daliśmy radę.
U Słowaków był jakiś taki dziwny klimat, "wiało" socjalem i biedą, a nie tego się spodziewałem. Na samym przejściu granicznym (przypominam: strefa Szengen) stały tysiące samochodów! Tak, tam właśnie się skręcało na Morskie Oko i dlatego właśnie tam nie pojechaliśmy; co to za zabawa przepychać się łokciami?
Słowackie drogi miały to do siebie że były mocno "łaciate" i nierówne. Znowu niewiele zakrętów, ale widoki czasem były super, aż chciało się stawać. Powrót był dość standardowy, nie wiem nawet gdzie przekroczyliśmy granicę, zauważyłem tylko że był tak zaj^&(*& gęsty las że zrobiło się jak w nocy. Dosłownie.
Powót, kanapki, winko, narzekanie na odpadanie dupska i spać.
NIEDZIELA
Powrót. Trasa oczywiście "na spontan" bo poprzednia była do bani. Pojechaliśmy na Tarnów, Tarnobrzeg, Stalową Wolę (powiedzmy), Biłgoraj i dom. Fajnie się jechało, drogi ciekawe i trochę pokręcone. Co jakiś czas można było zobaczyć potoki które w czasie powodzi ciągnęły ze sobą drzewa z korzeniami i wyrwane kawały asfaltu (i jeden pas+wahadełka). Przed Stalową Wolą były fajne jaja, bo zamknęli drogę i BIG nie zauważył tablicy że "Objazd -->". Nie narzekałem bo fajna dróżka była, ale w końcu kiedy zawróciła w stronę gór stanęliśmy żeby zapytać o drogę. Jakiś rolnik rzucił "tam w prawko, tylko aby był szlaban otwarty!". No i pojechaliśmy w prawo, a tam tablica "TEREN WOJSKOWY. PRZEBYWANIE GROZI ŚMIERCIĄ! NIE ŁOWIĆ RYB, NIE ZBIERAĆ GRZYBÓW, JAGÓD" itd. No ale jak w prawo to w prawo! I jedziemy przez poligon 5 kilometrów, dziesięć... piętnaście... (no, może przesadzam bo wolno jechaliśmy żeby unikać kul) aż napotkaliśmy panów ubranych w moro na motorowerach. Trochę lipa jakby nas opieprzyli to zwolniliśmy żeby jechać za nimi, ale ryczący wydech BIGa sprawił że typi od razu nas wyczaili i... uciekli! Dosłownie - jeden 40kmh wjechał do rowu Simsonem, a drugi na chińszczyźnie tylko się zatrzymał z paniką w oczach, jakbym miał go zdegradować do czyszczenia kibli. Grzybiarze
W końcu wyjechaliśmy z poligonu i jakoś dotoczyliśmy się do tej Stalowej. Potem też trochę spontan bo nie chciało nam się tłuc przez Zamość to pojechaliśmy w Szczebrzeszynie na Nielisz a potem wioskami do Izbicy i na główną trasę.
Ogólnie wyjazd fajny, tylko trochę te drogi mogłyby być bardziej kręte bo serpentyn to może było ogólnie z 6 przez trzy dni. A może to i lepiej bo moja przednia opona na winklach tak się starła że jest już łysa jak kolano... Motocykle sprawowały się "standardowo", czyli czynności obsługowe schodziły do lania paliwa i psikania łańcucha co 300km, czyli codziennie. Spalanie na moim smoku wyniosło ok. 5,3L/100km, u BIGa trochę mniej. Dziwi mnie to, bo jechał w dwie osoby, a w sobotę cały bak poszedł i wyszło mu 4,23L/100km, prawie jak moja Jawka!
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|